Zapraszamy do zapozaniania się z artykułem Pani Dominiki w którym Kancerz PBKZ Norbert wraz z Januszem przedstawili historie oraz sposoby na poszukiwanie Złota w okolicach Złotoryi. Oprócz tego bedzie również mowa o Złotym Stoku jak i serialu "Gorączka Złota
Stanach Zjednoczonych zdominowali II połowę XIX wieku. Porzucali domy i rodziny i przenosili się na drugi koniec Ameryki. O kim mowa? O poszukiwaczach złota. Dzisiaj
cenny kruszec wydobywa się tam przy użyciu wielkich buldożerów, a samo złoto kojarzy się raczej ze sztabką złota zdeponowaną w banku. Są jednak ludzie, dla których czas się zatrzymał. Przywdziewają wysłużone dżinsy, biorą miskę i idą nad rzekę w poszukiwaniu złota. Nie brakuje ich również w Polsce.
http://natemat.pl/143841,goraczka-zlota-w-polsce
Gdzie to złoto? Mieliśmy go pod dostatkiem
Najlepiej jest znaleźć samorodek. Nie jest to proste. Samorodki to tylko 2 proc. z całego rocznego wydobycia złota. Oprócz wiedzy, doświadczenia, znajomości terenu, potrzebny jest fart. Największe polskie znalezisko ważyło blisko 4,5 kg i zostało znalezione w okolicach Złotoryi. – Przynajmniej nieoficjalnie – jak mówi Norbert Mąkowski z Polskiego Bractwa Kopaczy Złota. – Podejrzewam, że niektórzy w obawie przed fiskusem chowają czasem pokaźne znalezisko głęboko w szafie – dodaje ze śmiechem.
Złotoryja – niewielka miejscowość na Dolnym Śląsku swoją nazwę zawdzięcza temu, że w okolicy wydobywano cenne kruszce, w tym złoto. Co ciekawe, moda na polowanie na złoto zaczęła się u nas znacznie wcześniej niż za wielką wodą. Pierwsze wzmianki o poszukiwaczach mieniących się drobin złota odnotowano już w średniowieczu.
Kilkaset lat później miasto nad rzeką Kaczawą skutecznie reaktywuje stare zwyczaje, a chętnych do płukania złota nie brakuje. Nie wiadomo dokładnie, ilu w Polsce jest zbieraczy złota, ale, jak mówią członkowie bractwa, w okolicach Złotoryi widok człowieka brodzącego po kolana w wodzie w poszukiwaniu złota nie należy wcale do rzadkości.
Łatwo ich rozpoznać już z daleka – zazwyczaj mają na nogach długie buty – gumofilce i kapelusz z szerokim rondem na głowie. Lista niezbędnych przedmiotów amatorów wyławiania złota z koryta rzeki, albo innego akwenu wodnego, nie jest długa. – Najważniejsze to mieć sporą miskę, łopatę i fiolki na próbki złota. Na tym koniec. W takie hobby nie trzeba inwestować kroci – opowiada Mąkowski. A wie, co mówi, bo pasją do płukania złota zaraził się już dawno temu.
– Często żartujemy, że to zajęcie, które "wciąga jak bagno". Dopóki ktoś nie znajdzie pierwszej drobinki złota, nigdy tego nie zrozumie, ale kolekcjonowanie takich okazów naprawdę przynosi ogromną satysfakcję – przyznaje.
Jak to się robi?
Kiedy mamy już niezbędny sprzęt, procedura samego płukania nie będzie niczym trudnym. Należy nabrać do misy piasku z dna rzeczki bądź jeziora, a następnie zanurzać w wodzie i delikatnie potrząsać naczyniem. Drobinki złota, jeśli mamy szczęście je znaleźć, opadają wówczas na dno. Woda wypłukuje piasek, a na dnie można wtedy zobaczyć okruchy szlachetnego metalu.
Oprócz tych, którzy wypłukują złoto hobbystycznie, są też tacy jak Janusz Ćwiertnia, który do zajęcia podchodzi pragmatycznie. – Wybijam monety. Monety dawniej wykonywano z kruszcu. W pewnym momencie postanowiłem zrobić to od A do Z. Pierwszym etapem w wybijaniu monet jest wypłukanie złota, dlatego się tym zająłem.
Efekty są imponujące. Janusz Ćwiertnik stworzył nawet specjalne urządzenie dla poszukiwaczy – udoskonaloną pompę Hendersona i mobilny koncentrator złota. Zaczął majsterkować, bo – jak przyznaje – nie chciał łapać za łopatę i założył się o to nawet ze swoimi kolegami. – To było trzy lata temu. Na razie jestem górą – mówi.
W głąb sztolni w poszukiwaniu złota
Dzisiaj Polska nie jest potęgą w wydobywaniu złota, ale kiedy cofniemy się kilkaset lat wstecz, do XVI wieku, to okazuje się, że nadwiślańskie złogi złota stanowiły aż 8 proc. całej produkcji złota w Europie. Większość kopalni złota mieściło się na Dolnym Śląsku. Jednym z najprężniejszych ośrodków wydobywczych były kopalnie zlokalizowane w Złotym Stoku. Do 1962 roku trwało tam wydobycie. Reaktywacja kopalni przypadła na 1996 rok – od tej pory stanowi pamiątkę złotego okresu i staje się częstym celem podróży poszukiwaczy złota.
– Dzisiaj nie wydobywamy już złota, ale szacuje się, że w Górach Złotych ciągle jest ok. 30 ton złota. Mimo tego że obecnie kopalnia to przede wszystkim atrakcja turystyczna, to nie brakuje śmiałków, którzy przyjeżdżają tu specjalnie po to, żeby znaleźć drobinki złota. Pamiętam jednego mężczyznę, który znalazł 3 g złota, co, mówiąc obrazowo, starcza na wyrobienie pierścionka – mówi Małgorzata Szumska, pracownik kopalni i córka właścicielki.
Jak przyznaje, sama wielokrotnie płukała złoto w rzecze, a teraz turyści w kopalni mogą to samo robić na miejscu. – Płukanie złota w kopalni to jedna z ulubionych rozrywek uczestników wycieczek. I choć zazwyczaj do zabawy używamy "złota głupców", czyli pirytu, to ogromne zainteresowanie świadczy o tym, że złoto nadal rozpala wyobraźnię i każdy chce mieć na własność choć niewielką wypłukaną przez siebie drobinkę – dodaje.
Serial o poszukiwaczach bije rekordy popularności
Namiastki emocji związanej z poszukiwaniem złota można też doświadczyć bez wychodzenia z domu. Świetne wyniki oglądalności odnotowuje serial "Gorączka złota" na Discovery Chanel, który przedstawia losy prawdziwych górników ze Stanów Zjednoczonych i ich zmagania z niełatwym wydobyciem i poszukiwaniem żyły złota. Ich perypetie, w tym Todda Hoffmana, brodacza i jednego z najbardziej zatwardziałych poszukiwaczy złota, śledzą setki Polaków.
Todd Hoffman jest górnikiem i jednym z głównych bohaterów "Gorączki złota", popularnego serialu o poszukiwaczach złota.
Sam Hoffman mówił wielokrotnie o tym, że profesjonalne poszukiwanie złota przy użyciu ogromnych buldożerów i specjalistycznego sprzętu, nie jest łatwym kawałkiem chleba. – Mój typowy dzień pracy wygląda tak, że wstaję bardzo wcześnie rano, zwołuję chłopaków, następnie się modlimy, robimy śniadanie, wspólnie decydujemy, co danego dnia będziemy robić, a następnie porządnie bierzemy się do roboty. Za każdym razem mamy nadzieję, że pod koniec dnia każdy z nas będzie miał w dłoni trochę grudek złota. Codziennie pracujemy po 14-16 godzin i to jest naprawdę ciężka orka. To długie, trudne dni pełne żmudnej pracy fizycznej. Telewizja pokazuje wyłącznie najciekawsze aspekty naszej pracy, rzeczywistość poszukiwaczy złota niestety nie jest aż tak atrakcyjna. Nie polecam tej pracy nikomu, kto nie jest wystarczająco zdeterminowany – mówił w wywiadzie dla Wirtualnej Polski.
Todd przyznał w tym samym wywiadzie, że szukanie złota to najpewniejsza lokata kapitału i świetna recepta na perturbacje na rynku. Jednak dla wielu to nie tylko dobra inwestycja i zabezpieczenie finansowe, ale coś znacznie więcej. Krzysztof Kolumb miał kiedyś powiedzieć, że "Złoto to cudowna rzecz! Kto je posiada, jest panem wszystkiego, czego pragnie. Za pomocą złota można nawet duszom wrota raju otworzyć" – coś w tym chyba musi być, a najlepiej wiedzą o tym poszukiwacze złota, uparcie wracający nad rzekę w nadziei, że znajdą upragniony samorodek.
http://natemat.pl/143841,goraczka-zlota-w-polsce